piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 6 Love is in the air

Rozdział 6
Dość głośna rozmowa odbywała się pomiędzy dziewczynami a chłopakami na temat wyboru filmu. My namawiałyśmy chłopaków na „P.S. Kocham cię” a oni uparcie stawiali na jakiś horror. Po jakimś czasie namów, krzyków i próśb włączyli nasz film. Rozłożyłyśmy się wygodnie na miękkiej sofie i rozpoczęliśmy oglądanie filmu przegryzając raz po raz jakimiś słodyczami. Horan łypał groźnie okiem za każdym razem kiedy jeden z jego żelków misiów lądował w naszych ustach. Jedynym jego pocieszeniem była Melody, która siedziała koło niego. Tylko do niej nie robił miny jakby mu świnkę morską zabiła. Po połowie filmu Kitty rozszlochała się na dobre. Justin siedział obok niej i obejmował ją ramieniem. A co robiłam ja? Ja, Louis, Liam, Zayn i Harry słanialiśmy się ze śmiechu, komentując co raz to nowe sytuacje. A to tu dziewczyna miała minę nie taką, a to tamta włosy miała dziwne. Jeden z chłopaków rzucił właśnie jakiś komentarz na temat chłopaka z miną napaleńca, gdy rozdzwonił się telefon Liam'a. Rzucił nam przepraszające spojrzenie i wyszedł z salonu. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Miałam jedną nieodebraną wiadomość. Co? Kiedy? Nie słyszałam.
Mama:
I jak tam randka ?? :*
Przewróciłam ostentacyjnie oczami i zachichotałam cicho.
Ja:
To nie jest randka. Jest nas tu dziewięcioro. Wygląda to na randkę?


Odpowiedź uzyskałam natychmiastowo:
Mama:
Dziewięcioro???
Ja:
Harry, Louis, Liam, Zayn, Niall, Justin, Kitty i Melody. Mówi Ci to coś? :*
Po tej informacji sms-y od mamy zamilkły. Wdaliśmy się w dyskusję gdy do salonu wbiegł rozradowany Liam.
-Mam dla was super propozycje- powiedział siadając na sofie- Co powiecie na mały wypadzik w plener?
- Zależy od miejsca, w które mielibyśmy się udać paniczu Liamie- zaśmiałam się udając panienkę z filmu


-Niedaleko do kuzyna Dan- rzucił od niechcenia
-A... to oto chodzi, nasz Li się zakochał- wyrzucił Lou i zaczął się głośno śmiać. Liam spuścił wzrok i zamienił się w czerwonego raka.
-Nieee.. Bo ...To... Nie o to...-mamrotał bez sensu buraczek
-No już Liam nie tłumacz się. Tylko winni się tłumaczą. Każdy ma prawo kochać...- przytuliłam speszonego chłopaka po czym cmoknęłam go w policzek i dokończyłam - … a na pewno ktoś taki jak ty
-No Nanc ty na temat miłości się nie wypowiadaj-odezwała się Mel wtulając się w Horana. Co jemu najwidoczniej się bardzo podobało, bo szczerzył się jakby wygrał w totolotka. I niemalże od razu zaczął powolnymi ruchami gładzić jej odsłonięty kawałeczek pleców. Na co ona zaśmiała się tylko- Kochana jesteś jedyną znaną mi osobą, która nawet chłopaka nie miała.
-A nie pomyślałaś, że faktycznie czekam na tę jedyną i odpowiednią osobę. Na osobę z która była ze mną ponieważ uwielbiałaby mój charakter, a nie wygląd. Po prostu nie spotkałam jeszcze osoby, z którą chciałabym być. Czy to złe?
- Naprawdę jeszcze nigdy nikogo nie miałaś?- spytał zaciekawiony Zayn
- Jak widzisz...- uśmiechnęłam się i wzięłam łyk whisky z colą
-Dziwna jesteś- zakończył
-Inna od reszty nie?-zaciekawiona oczekiwałam odpowiedzi
-Tak, wyjątkowa- wtrącił Harry, którego twarz rozpromieniał serdeczny i szczery uśmiech. Chłopak spojrzał na mnie i puścił oko
-No to jak idziemy czy nie idziemy?- Powiedział zdezorientowany Liam
-Gdzie idziemy?- zapytała Kitty
-Idziemy- zadecydował Zayn i widząc, że Lou ma zamiar się sprzeciwić dopowiedział- i bez zbędnych dyskusji
-Gdzie idziemy? - zapytała po raz kolejny Kitty
-Dzięki Zayn- Payne wpakował klucze do spodni i skinął głową w stronę drzwi po chwili dodając- Niespodzianka.
Kitty wzruszyła ramionami
- Kitty facetów nie zrozumiesz...-powiedziałam zmierzając w stronę drzwi wejściowych.
*******
Witam po długiej przerwie. Po pierwsze przepraszam, że tak długo nie pisałam. Po drugie przepraszam bo rozdział jest krótki. Ale co ja na to poradzę. W niedziele nie dodam nic nowego, bo biorę udział w WOŚP. Ale koło środy... Nie przedłużam. 


Kocham Nancy <3